Czy istnieje jakiś BÓG?

Już jako mała dziewczynka zadawałam mnóstwo pytań, zarówno pani od biologii, jak i pani katechetce. Tak się złożyło, że pani katechetka nie odpowiadała mi na te pytania, więc mój młody umysł wyciągnął prosty wniosek: „religia nie zna się na rzeczy”, co doprowadziło naturalnie do wiary, że „Bóg nie istnieje”. Naśmiewałam się z religii, traktowałam Biblię jak zwykłą książkę, a ludzi ufających Bogu traktowałam jako słabych i niedouczonych. Uważałam się za mądrzejszą, bo dla mnie PRAWDA była istotna, a prawda to tylko fakty dowiedzione na podstawie rzetelnie przeprowadzonych doświadczeń a nie jacyś bogowie pociągający za sznurki i… inne bajki. Na studiach poznałam mojego obecnego męża. Spodobał mi się (oczywiście!), a oprócz wyglądu zaimponował mi też dużą dojrzałością i inteligencją. Jedyne co mi w nim nie odpowiadało to fakt, że uznawał, że Bóg istnieje, a do tego nie wstydził się o tym mówić publicznie. Uważałam się za osobę bardzo tolerancyjną i postanowiłam przekonać go, że nie ma racji. 

W tajemnicy przed nim zaczęłam czytać opasłe tomy przedstawiające argumenty drugiej strony i (będąc w szoku, że coś takiego znalazłam!) świadectwa naukowców, którzy nawrócili się dzięki swojej pracy naukowej. 

Byłam pewna, że to tylko bełkot, z którym łatwo sobie dam radę. Moje poszukiwania doprowadziły mnie do naprawdę ciekawych pozycji (głównie w języku angielskim). Moją pierwszą reakcją była wściekłość, ponieważ wiele z tych rzeczy, na które natrafiłam, były dalekie od bełkotu. Trwało to trochę, ale ostatecznie moje poszukiwania doprowadziły mnie do martwego punktu – musiałam przyznać, że jedna i druga wersja, wyjaśniająca skąd się tutaj wzięliśmy wymaga… wiary. Ale dla mnie ważna była PRAWDA! Nie wiedziałam, jak mam ją odkryć, w co mam uwierzyć. 

Zawsze zakładałam, że wierzyć będę jedynie faktom.

W ten sposób zaczęłam się modlić (oczywiście wtedy nie wiedziałam, że była to modlitwa), zaczęłam wzywać kogoś/coś w rozterce, że ja już we wszystko wątpię i skąd mam wiedzieć co z tym światem, a przecież tak bardzo chcę poznać prawdę i czy ta cała historia z Jezusem jest prawdziwa, bo jeśli tak, to wypadałoby poznać swojego Stwórcę i zobaczyć, czy czegoś czasem ode mnie nie oczekuje. 

Właśnie wtedy dostałam mój osobisty FAKT, czyli doświadczenie, po którego przeżyciu nie mam już wątpliwości. 

Doznałam poczucia czyjejś niesamowitej ponadnaturalnej obecności – przytłaczającej, a jednak bezpiecznej. 

Ta obecność uświadomiła mi, jak dużo złych rzeczy robiłam w życiu. Czułam je wszystkie na klatce piersiowej. Poczułam też, że ten cały ciężar mogę oddać, a On chce go wziąć. I wziął.  

Ulga, którą odczułam, też była ponadnaturalna. 

To wydarzenie zmieniło mnie już na zawsze i z moich oczu spadła opaska uporu. Myślałam, że wiara, religia i duchowy świat są śmieszne i mi niepotrzebne. 

Okazało się, że sama byłam śmieszna i zaślepiona, a Bóg ma niezłe poczucie humoru. Moją osobistą misję nawrócenia mojego chłopaka zmienił w misję ratunkową dumnej ateistki. Nie chciałam się na początku dzielić moją zmianą z nikim. 

Była ona tak drastyczna, że bałam się, że nikt, kto ze mną wcześniej rozmawiał na te tematy, nie uwierzy mi. Okazało się potem, że mój mąż i tak się domyślał, ponieważ widział zmianę we mnie. Trwa to już ponad dekadę a moja wdzięczność za to, że Bóg potrafi z niecnego zamiaru zrobić coś tak pięknego, tylko rośnie! naukowej. 

Co o tym myślę?

Ta debata toczy się od dawna. Wiele idei powstało przez ten czas. Nie daj się jednak przerazić ich liczbie. Mimo tego, możesz poznać prawdę. To czy wierzysz i w co wierzysz ma znaczenie. Nie dlatego, że wtedy zacznę lub przestanę istnieć, ale dlatego, że Twoje przekonania zawsze wpływają na Twoje wybory. Jeśli będziesz uczciwy, zobaczysz, że każdy człowiek podejmuje swoje decyzje w oparciu o wiarę. Obietnica, kredyt, lot samolotem. Ile razy ważniejsze wydaje się w takim razie odkryć prawdę, w którą można wierzyć na śmierć i życie – o Moim istnieniu. I prawda jest taka, że wielu oddało za nią swoje życie. Ich historie, przekonania i wpływ na Twój świat masz na wyciągnięcie ręki. Nauka bada wszechświat, ale nie może odpowiedzieć, dlaczego ten istnieje. Potrzeba tu czegoś więcej. 

Świadomej wiary, która nie jest przeciwnikiem umysłu, ale zaufaniem opartym na przekonaniu, które prowadzi do Mnie. Na tym możesz oprzeć swoje życie i nigdy się nie zawieść. Jestem tutaj. Ten, Który zdecydował, że zaistnieje świat, że zaistniejesz Ty. Ten, Który określa czym jest dobro i zło. Ten, Który dał Ci umysł i serce, abyś Mnie znalazł. Ten, Który się nie zmienia i jest odpowiedzią na Twoje najgłębsze pytania. Jestem, Który jestem. To, czy wierzysz nie wpłynie na moje istnienie. Ale wpłynie na Twoje. Szukaj Mnie, a dam Ci się znaleźć. 

Wypowiedź oparta na:
Dn 4,32b | Hebr 11,1 | Mt 9,22 | 1J 5,10-12 | Mt 7,8

Zainteresowała Cię ta historia? Chciałbyś/chciałabyś z nami porozmawiać?